Do przerażającego zdarzenia doszło w powiecie bielskim. Drwal zajmujący się wycinką drzew został przygnieciony przez drzewo. Mężczyzna był w lesie sam i nie mógł się ruszyć z miejsca wypadku, ponieważ znajdował się pod ciężkim konarem. Rozpaczliwe wołanie o pomoc usłyszała spacerująca nieopodal kobieta. Ten zbieg okoliczności prawdopodobnie uratował mężczyźnie życie.

Pechowy dzień w pracy

Spacerująca kobieta zastała 55-letniego mężczyznę leżącego w rowie. Człowiek był przygnieciony drzewem i nie mógł się ruszyć. Kobieta natychmiast wezwała pomoc. Okazało się, że ranny w wypadku mężczyzna już od dłuższego czasu krzyczał o pomoc, co dodatkowo go wyczerpało. Drzewo przygniotło go od pasa w dół, łamiąc miednicę i powodując poważne obrażenia ogólne, co wykazały późniejsze badania w szpitalu. 55-latek miał dużo szczęścia. Gdyby drzewo uderzyło go w okolice głowy, prawdopodobnie straciłby przytomność, a wtedy pomoc by nie nadeszła. Przynajmniej nie tak szybko.

Uwięziony mężczyzna został przetransportowany do karetki pogotowia za pomocą strażaków, którzy uwolnili go spod ciężaru. W szpitalu mężczyzna otrzymał potrzebną pomoc, ale lekarze oceniają jego stan jako ciężki. Prawdopodobnie czeka go długi powrót do zdrowia i rehabilitacja.

Wstępne oględziny miejsca zdarzenia nie dały odpowiedzi na pytanie, jak doszło do wypadku. Czy to możliwe, że drwal popełnił błąd podczas pracy? Nie sposób wykluczyć takiej możliwości. Strażacy wskazują również na duże prawdopodobieństwo, iż na 55-latka spadło drzewo uszkodzone podczas ostatniej nawałnicy. Przyczyny wypadku spróbuje ustalić policja.

Dlaczego drwal pracował w pojedynkę?

Przepisy BHP jasno mówią, że prace związane z wycinką drzew należy wykonywać co najmniej w 2 osoby. Nie podano natomiast informacji, która wyjaśniałaby, dlaczego drwal pracował sam. Nie wiadomo również, w jaki sposób doszło do tak niebezpiecznego wypadku i czy wynika on z winy człowieka. Być może policja w toku śledztwa udzieli nam bardziej szczegółowych informacji na ten temat.