W Pszczynie podobnie jak we wszystkich miastach w Polsce nie brakuje ojców na medal. Piszemy to z ironią, ponieważ mamy na myśli ojców niepłacących alimentów na własne dzieci. Do tanga trzeba dwojga, ale niektórzy panowie wciąż zdają się tego nie rozumieć. Może gdyby to oni rodzili dzieci, sytuacja wyglądałaby inaczej? Tego się nie dowiemy, natomiast jeden niedoszły alimenciarz właśnie trafił za kratki.
Policjanci dostrzegli podejrzanie zachowującego się mężczyznę
Policja wzbudza niepokój nawet w ludziach, którzy nie mają nic na sumieniu. Wiele osób zachowuje się dziwnie w niewielkiej odległości od funkcjonariuszy, ale widocznie nie tak dziwnie, jak pewien 46-letni mieszkaniec Pszczyny. Mężczyzna dostrzegł policjantów rutynowo patrolujących okolicę i zaczął wzbudzać powszechne zainteresowanie. Zapewne nie o to mu chodziło, ale panika rządzi się własnymi prawami.
Funkcjonariusze uprzejmie podeszli do 46-latka, by poznać przyczynę jego dziwnego zachowania. Doświadczenie nauczyło ich, że takie poszlaki warto weryfikować. Przeczucie ich nie myliło.
Do więzienia za alimenty
Mężczyzna otrzymał wyrok za niepłacenie alimentów. Nie stawił się jednak w więzieniu, ukrywając się po zakamarkach miasta. Kiedy 46-latek zobaczył nadchodzących policjantów, zaczął uciekać. W tym momencie postawił krzyżyk na swojej wolności.
Pościg trwał kilka minut. Obecnie mężczyzna przebywa w więzieniu w Bielsku, gdzie zgodnie z wyrokiem sądu ma odbyć karę za niepłacenie alimentów.
Sprawy dotyczące alimentów wzbudzają mnóstwo kontrowersji. Po pierwsze wyrok więzienia nie oznacza, że dziecko otrzyma pieniądze na życie. Po drugie, zdecydowana większość osób niepłacących alimentów od lat chodzi bezkarnie po kraju. Na czym więc polega różnica? Jak to się dzieje, że jedni idą do więzienia, a drudzy zalegają z płatnościami po kilkanaście lat i nie muszą się niczym martwić?
Pragniemy przypomnieć, że dzieci są obowiązkiem obu stron, zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Nieważne, kto odszedł i dokąd. Dzieci trzeba utrzymywać, bo one nie miały możliwości wyboru.